Siodło I

Siodło- droga przez mękę  dla konia  …… cz. I.
Nie pisałam długo – trochę brak czasu,  ale przede wszystkim dopasowuję już DRUGI  MIESIĄC SIODŁO !!!!
            Zaczęło się od tego, że Koza przestała chodzić do przodu. Dokładnie wyglądało to tak:  niechętnie szła do przodu stępem, zatrzymywała się, opierała. Po przejściach do kłusa robiła kilka kroków drobnego kłusa i samowolnie przechodziła do stępa. Opierała się i wściekała gdy prosiłam ponownie o kłus – cofała się, waliła z zadu, tupała, a w końcu wspinała się.  Szukałam odpowiedzi co się dzieje. Może bolą ją mięśnie, kopyta, może tak źle znosi owady, może złe siodło……. . Pytałam doświadczonych  bardziej ode nie jeźdźców. Doradzali : „Wlej jej” lub  „Zsiądź i zrób jej karne manewry”. W desperacji zrobiłam to: zlałam – bezskutecznie- było tylko gorzej, zrobiłam karne manewry – ciut lepiej ale tylko na chwilę. Dziś jestem na siebie zła za to, że bez wiary zostawiłam swoją intuicję , wątpliwości i męczyłam konia bezmyślnie. Zabrakło mi pewności siebie by na te porady odpowiedzieć : Nie!
Ale jednak  szukałam dalej. Próbowałam analizować dopasowanie siodła.  Za mało jednak wiedziałam o tym by dobrze to zrobić.  Pewnego dnia jednak przypadkiem  wzięłam  nie moje siodło: Koza pod nim chętnie szła do przodu i kłusowała obszernym ruchem. Łoł! Zmiana siodła na moje – znowu opór. Zmiana na pożyczone siodło – bez problemów.  Potrzebowałam aż takiego doświadczenia by mieć pewność.  Moje siodło jest dla niej niedobre.
Druga sytuacja: zakładam  nowe siodło na Zorika na drugą jazdę z Jurkiem. Zorik zawsze grzeczny, oddający grzbiet do wsiadania – odchodzi od schodków, tuli  uszy,  złości się.  Pierwsza myśl – świruje. Dyscyplinuje go – stoi. Wsiadam – Zorik tuli uszy, usztywnia grzbiet, zadziera łeb, wręcz wygina się cały. Każde moje pochylenie do przodu – to samo. Koleżanka, która obserwuje naszą jazdę,  zwraca mi uwagę – „Kasia, coś go boli. Proszę podjedź, zobaczmy”. DZIĘKI CI OLU!!!   Zdejmujemy siodło. Zorik gorący i spuchnięty pod siodłem w okolicy mięśnia czworobocznego. Diagnoza jasna – siodło mocno uciska – wręcz „rypie” konia w tym miejscu – jest koszmarnie źle dopasowane.
Myślę o tym jak często desperackie zachowania koni z powodu bólu ( np. od źle dopasowanego siodła) traktujemy jako złośliwość, wredność zwierzęcia i karzemy go za to zachowanie nie zastanawiając  się nawet czy to nie z powodu bólu. Koń cierpi w milczeniu i niestety nam nie podpowie.  Myślałam o sobie, że jestem uważna na to dzieje się z koniem – a jednak  nie wystarczająco.

Zamówiłam wizytę speca od dopasowania siodeł – Pana Sebastiana z Wejherowa.  Nie chcę sama eksperymentować  - wiem za mało nawet jeśli obejrzałam wszystkie filmiki na ten temat i przeczytałam książkę Kuby Gołąba.