sobota, 26 października 2013

"Od źrebaka do Grand Prix IV" - refleksje

              
  W zasadzie podsumować Jesienny obóz jeździecki można jednym stwierdzeniem: 
     
Łatwo nie było ….. a kiedy następny???

 
Chylę czoła przed wszystkimi prowadzącymi – dali nam rzetelny, niepospolitej jakości trening. Bardzo uczciwie i intensywnie przyłożyli się do kształtowania nas i naszych koni. Nie przyjechali odbębnić swego.  Każdy dzień wypełniony był po brzegi od 7.30 do 22 , czasem dłużej. Codziennie rano gimnastyka (pierwsze dwa dni na sali, potem na końskim grzbiecie). Dalej po dwa treningi dziennie, a wieczorem wykład i pytania… i rozmowy… tak długo jak daliśmy radę. A szkoda było iść spać  - gdy można było garściami czerpać z doświadczenia i wiedzy Ani, Jurka i Krzysztofa. Oni od nas nie uciekali – często zostawali ostatni   i dyskutowali przygotowując się na następny dzień.  Bardzo życzliwi, ludzcy,  niezwykle otwarci i chętni do dzielenia się tym co wiedzą i potrafią (Jurek przywiózł nawet swoje wszystkie siodła byśmy mogli doświadczyć czy i jakie znaczenie ma sprzęt). Duet Krzysztof Skorupski i Jurek Krukowski – po prostu nieoceniony!!! Świetnie się uzupełniający i cały czas OBECNI. Pełni humoru i tworzący doskonałą atmosferę. Treningi  nagrywaliśmy sobie by nie uronić niczego z ich dzieła … i po powrocie do domu jeszcze raz i jeszcze raz wyłowić wszystko co cenne.
 Nasze ciała odkrywały nowe mięśnie, nową równowagę i sprawność. Nasze ręce odkrywały pewność, niezależność,  delikatność i wrażliwość na rozmowę z końskim pyskiem. Nasze konie stawały się uważniejsze,  lżejsze i bardziej miękkie. Każdy wyjechał z przepracowanym  treningiem dla siebie i swojego konia i zrozumieniem dlaczego tak Dzięki Krzysztofowi każdy z nas wyjechał z zalążkiem figury wyższej szkoły jazdy na swoim koncie : piruety, pasaże, piaffy. NIEMOŻLIWE -  a jednak my i nasze konie to zrobiliśmy… w zalążku, lekko, lekkimi pomocami. 
Na koniec byliśmy bardzo zmęczeni i jeszcze bardziej nakręceni na więcej.

Kilka fotek: