W
zasadzie podsumować Jesienny obóz jeździecki można jednym stwierdzeniem:
Łatwo
nie było ….. a kiedy następny???
Chylę czoła przed wszystkimi prowadzącymi – dali nam
rzetelny, niepospolitej jakości trening. Bardzo uczciwie i intensywnie przyłożyli
się do kształtowania nas i naszych koni. Nie przyjechali odbębnić swego. Każdy dzień wypełniony był po brzegi od 7.30
do 22 , czasem dłużej. Codziennie rano gimnastyka (pierwsze dwa dni na sali,
potem na końskim grzbiecie). Dalej po dwa treningi dziennie, a wieczorem wykład
i pytania… i rozmowy… tak długo jak daliśmy radę. A szkoda było iść spać - gdy można było garściami czerpać z doświadczenia
i wiedzy Ani, Jurka i Krzysztofa. Oni od nas nie uciekali – często zostawali
ostatni i dyskutowali przygotowując się na następny dzień. Bardzo życzliwi, ludzcy, niezwykle otwarci i chętni do dzielenia się tym
co wiedzą i potrafią (Jurek przywiózł nawet swoje wszystkie siodła byśmy mogli
doświadczyć czy i jakie znaczenie ma sprzęt). Duet Krzysztof Skorupski i Jurek
Krukowski – po prostu nieoceniony!!! Świetnie się uzupełniający i cały czas
OBECNI. Pełni humoru i tworzący doskonałą atmosferę. Treningi nagrywaliśmy sobie by nie uronić niczego z ich dzieła … i po powrocie do domu jeszcze raz i jeszcze raz wyłowić
wszystko co cenne.
Nasze ciała odkrywały
nowe mięśnie, nową równowagę i sprawność. Nasze ręce odkrywały pewność, niezależność,
delikatność i wrażliwość na rozmowę z
końskim pyskiem. Nasze konie stawały się uważniejsze, lżejsze i bardziej miękkie. Każdy wyjechał z przepracowanym
treningiem dla siebie i swojego konia i zrozumieniem dlaczego tak Dzięki
Krzysztofowi każdy z nas wyjechał z zalążkiem figury wyższej szkoły jazdy na
swoim koncie : piruety, pasaże, piaffy. NIEMOŻLIWE - a jednak my i nasze konie to zrobiliśmy… w zalążku,
lekko, lekkimi pomocami.
Na koniec byliśmy bardzo zmęczeni i jeszcze bardziej nakręceni
na więcej.